top of page
3.png

Choroba (duszy i ciała)

  • Writer: magdalenacopuroglu
    magdalenacopuroglu
  • Oct 27, 2024
  • 6 min read



Kilka lat temu, podczas duchowego masażu na Bali, zapytano mnie, czego najbardziej się boję w życiu. Odpowiedziałam: choroby. Odpowiedź, którą otrzymałam, brzmiała: „Ale już jesteś chora”. I rzeczywiście byłam. Budziłam się w środku nocy, między 2 a 4 rano, dręczona biegunką. Moje wysiłki i praca nad sobą były niezwykle trudne i bolesne, zwłaszcza dla mojego żołądka. Każdy problem emocjonalny, stres i niepokój manifestowały się w moim brzuchu, atakując go. Ten wzorzec towarzyszył mi od dzieciństwa.

 

Wszyscy jesteśmy chorzy—jeśli nie fizycznie, to duchowo.

 

A jeśli dusza jest chora, to niewątpliwie wpłynie to na ciało. Choroba jest wezwaniem do głębokiego odpoczynku, miłości do samego siebie i uwolnienia... Mój układ odpornościowy jest osłabiany za każdym razem, gdy doświadczam emocjonalnych, stresujących lub wyczerpujących sytuacji. Mimo ciągłej, intensywnej pracy nad moim zdrowiem psychicznym i codziennego procesu uzdrawiania, moje ciało czasami sygnalizuje, że coś wciąż jest nie tak. Te nieprzetworzone emocje, zamiatane pod dywan, powracają, aż w końcu powodują fizyczne szkody w moim ciele. Zwykle objawia się to napięciem mięśni, urazami barków i skurczami. Miałam kontuzje pleców i bioder. Kiedyś straciłam nawet słuch na dwa tygodnie z powodu napięcia żuchwy, które zablokowało bębenki uszne.

 

Przez długi czas sądziłam, że wszystkie urazy, blokady i ból były głównie związane z moimi sportowymi aktywnościami. Snowboard, tenis i wakesurfing wymagają dużo siły i wytrzymałości, zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Oczywiście, nie mówię tu o typowych urazach sportowych, takich jak zwichnięcie kolana po upadku na desce, łokieć tenisisty czy dyskopatia po sztuczkach na wakesurfie. To są naturalne skutki uprawiania sportu.

 

Jednak dwa razy z rzędu poleciałam do Polski na wakacje na wózku inwalidzkim. W zeszłym roku sytuacja osiągnęła szczyt, kiedy Melis, po operacji barku, pchała mój wózek – rodzinna niepełnosprawność! Oprócz tych sportowych kontuzji, były także dziwne dolegliwości, których wcześniej nie potrafiłam wyjaśnić. Jak tymczasowa utrata słuchu czy kontuzje po sesjach wakesurfingowych, które zawsze zdarzały się w tym samym miejscu, o tej samej porze, i w ten sam sposób. Zdałam sobie sprawę, że miejsca, ludzie i wypadki zdarzają się nam, ponieważ nie słuchamy naszej intuicji ani naszego ciała. Wiem, że piękne jest podążanie za swoim sercem w życiu—jestem tego żywym dowodem. Ale co jeśli serce jest zranione i czasami się myli? Ciało nie kłamie. Zawsze wysyła nam sygnały. Cierpimy, ponieważ je ignorujemy! Nawet niewielkie zmęczenie czy zlokalizowany ból mogą zakończyć się kontuzją trwającą miesiące. Wielokrotnie ignorowałam swoje ciało, krzywdząc swoją duszę w tym procesie! I vice versa.

 

Zajęło mi niesamowicie długo, by przestać walczyć z samą sobą, wyznaczyć granice i powiedzieć "Nie". Ta niezdolność raniła mnie najbardziej. Nie chodziło o rezygnację z kogoś, wydarzenia czy miejsca. Chodziło o to, że, będąc chora w duszy, zaatakowałam swoje ciało. Wszystkie emocje—lęki, smutek, żal, wstyd—przechowywane zbyt długo w naszym ciele prowadzą do choroby. Do utraty siebie. Marnując czas na zamartwianie się, tracimy zdrowie, doświadczamy urazów i spędzamy dni, tygodnie, a nawet miesiące na rehabilitacji. Częste wizyty u fizjoterapeutów czy innych specjalistów co 3 do 6 miesięcy są wyczerpujące i kosztowne. Ale to, co najbardziej wyczerpuje, to kłamstwo, które mówimy sobie, robiąc coś przeciwko własnym wartościom. Sprawiając, że inni są szczęśliwi, czynimy siebie nieszczęśliwymi.

 

Ile razy wiedziałaś, że nie powinnaś czegoś robić, bo na końcu cię to zrani? A mimo to! Nasza uzależnienie od strefy komfortu, tych samych wydarzeń, tych samych ludzi, miejsc, emocji, traum, zamyka drzwi do wielu możliwości i naszego potencjału! Od dawna wiedziałam, że moje kontuzje nie były przypadkowe. To była moja karma—niewyuczone lekcje. Teraz słucham swojego ciała uważniej, a raczej zostałam do tego zmuszona. W ostatnich miesiącach, poza spacerami i kilkoma grami w tenisa, niewiele się dzieje w zakresie sportu. Mentalnie i fizycznie byłam całkowicie wyczerpana, bo jak długo można kłamać samemu sobie? Jak długo? Aż zmęczysz się byciem zmęczoną tymi samymi sytuacjami, w które wciąż się wikłasz. Jak powiedział Einstein: "Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać innych rezultatów."

 

Kiedy Ciało Mówi "Nie!"

 

W zeszłym roku w Polsce kupiłam książkę Gabor Maté, którego uwielbiam, zatytułowaną "Kiedy Ciało Mówi Nie: Ukryty koszt stresu". Dr Maté wyjaśnia, poprzez liczne przykłady, badania i dokumentację, jak niezwykłe jest połączenie umysłu i ciała. Jak stres, emocje i traumy powodują choroby takie jak choroby serca, cukrzyca, rak i wiele innych. Historie, które opisuje dr Maté, są smutne, depresyjne i przerażające. Nawet spis treści wiele wyjaśnia. Gorąco polecam tę lekturę! Polecam również inne publikacje i wywiady z dr Maté, które poruszają wiele ważnych tematów związanych ze zdrowiem psychicznym. Podkreśla, że traumy z dzieciństwa powodują choroby, a bycie zbyt miłym jest szkodliwe. Chronienie naszych własnych potrzeb jest kluczowe, ponieważ jeśli, gdy chcemy powiedzieć "nie" i wyznaczyć granice, mówimy "tak", nasze ciało na pewno na końcu powie "NIE". Niestety, jesteśmy uczone i zaprogramowane, by spełniać oczekiwania innych, wpisywać się w szereg, w system, w społeczeństwo. To wpływa na nas zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Ciało nieustannie wysyła nam sygnały.

 

Czym jest stres? To proces biologiczny, który pojawia się w naszym ciele w wyniku wydarzeń, czasami całkowicie poza naszą kontrolą i świadomością. Stres pojawia się, gdy czujemy się zagrożeni. Często doświadczamy go na długo przed tym, jak nasze ciało stanie się wyczerpane, przytłoczone i zmęczone. Aż do momentu, gdy odczuwamy ból fizyczny tak intensywny, że nie wiemy, dlaczego to się dzieje! Dlaczego to wszystko się dzieje? Ponieważ ignorujemy wszystkie znaki istniejącej choroby, takie jak zmęczenie, zawroty głowy, bóle brzucha, bezsenność. A jednak ból i choroba to oznaki, że bierzemy na siebie za dużo! Lekceważymy i odsuwamy nasze emocje, tylko po to, by nasze ciało później wyrażało je jako objawy choroby!

 

Musimy dbać o siebie. Szczególnie gdy dbamy o innych. Nawet na lotniskach uczą nas, by najpierw założyć własną maskę tlenową, a potem dziecku. To dlatego, że jeśli nie mamy energii, zdrowia i siły, jak możemy to dać innym? Musimy dbać o nasze ciała, aby w pełni cieszyć się życiem i dzielić się sobą z tymi, których kochamy. Musimy przepracować wszystkie traumy i emocje, które nosimy z dzieciństwa i pokoleń, aby uniknąć sytuacji, o której coraz częściej słyszymy w mediach społecznościowych—„trendy” depresji. Depresja, która prawdopodobnie często powróci w moim blogu, zajęła mi połowę życia. Straciłam wiele lat, próbując zaakceptować, że to, co wydawało się w porządku, w rzeczywistości takie nie było. Ukrywałam swoje problemy, zamiatałam je pod dywan. Nie chciałam martwić innych, próbowałam udowodnić, że jestem niezależna i silna, stawiając czoła każdej przeciwności. W rezultacie wpadłam w tę „trendy” depresję, wraz z dodatkową chorobą.


Depresja Nie Jest Trendem: Rozpoznawanie Poważności i Znaczenia Dbania o Siebie

 

Depresja często jest ostatecznym etapem, gdy ciało nie jest w stanie poradzić sobie z traumą i w końcu uderza w ciało tak mocno, że ucieczka staje się niemożliwa. Gdy depresja uderza, ciało opada, poddaje się. Nawet zwierzęta doświadczają tego stanu. Ten upadek to strategia ciała, by ominąć uczucia, których już nie możemy znieść. Zmagałam się z tym stanem dwa razy, a po drodze były zapewne mniejsze epizody, które często nazywamy zmęczeniem, wypaleniem, smutkiem czy żalem. Ważna uwaga: Jeśli te stany prowadzą do upadku ciała przez 5 dni do 2 tygodni, nie są to już drobne epizody, lecz poważny stan depresyjny, wołający o pomoc! W takich przypadkach zachęcam, by nie ignorować tego, nie poddawać się, ale szukać pomocy u specjalisty!

 

Zajęło mi długo, by podjąć ten krok, ponieważ jako silna, niezależna, odważna, samowystarczalna „zrób to sama” osoba i silna Matka Polka żyjąca za granicą, miałam radzić sobie sama, prawda? Cóż, NIE! To nieprawda! Czas skończyć z milczeniem i udawaniem bohaterki lub silnej kobiety... W imię czego?! Czego pomyślą inni? Ponieważ rodzina będzie dumna z Ciebie? Ponieważ twój partner doceni i będzie uwielbiał?

Wszyscy myślą o sobie, wszyscy mają swoje problemy, a partnerzy odchodzą nawet od modelek, aktorek i największych kobiet biznesu!

 

Wszystko, co robimy w życiu, powinno przede wszystkim dotyczyć nas samych. Wszystko można zmienić! Jeśli tylko chcemy, jeśli doświadczamy egzystencjalnego bólu—w pracy, w związku, w firmie—możemy zmienić wszystko! To nasze życie!

 

Dlatego tak ważne jest, by zająć się naszymi emocjami i traumami, zarówno tymi z dzieciństwa, jak i tymi przekazywanymi przez pokolenia. Wiele osób zmaga się z problemami, które były tłumione przez lata, a to tłumienie prowadzi do różnych zaburzeń, w tym depresji. Depresja to więcej niż tylko poczucie przygnębienia lub chwilowy smutek— to głęboki, wewnętrzny ból, który może nas sparaliżować, wyczerpując naszą energię i radość z życia. Często staje się ostatnim sygnałem, że ciało nie jest w stanie unieść emocjonalnego i psychologicznego ciężaru, który nosimy.

 

„Trendy” depresji, o której mówię, to zjawisko często mylnie postrzegane jako coś „normalnego”. Tymczasem depresja to poważna choroba, która wymaga uwagi, zrozumienia i leczenia. Ważne jest, abyśmy zrozumieli, że nie jesteśmy niewidzialni i że każdy z nas ma swoje limity. Jeśli myślimy, że terapia, leki czy inne formy pracy nad sobą natychmiast uczynią nas szczęśliwszymi, mylimy się. Przejście z trybu przetrwania do stanu spokoju i bezpieczeństwa wymaga znaczącej ilości czasu i odpoczynku, i to jest w porządku! Odpoczynek to także część procesu uzdrawiania.

 

Nie Ignoruj Sygnałów...

 

Moje doświadczenie pokazuje, jak istotne jest, aby nie ignorować sygnałów płynących z naszego ciała i umysłu. Depresja, szczególnie w zaawansowanych stadiach, jest znakiem, że nadszedł czas na zmianę, czas na szukanie pomocy i czas na dbanie o siebie. Milczenie i udawanie, że wszystko jest w porządku, tylko pogłębia problem. To także ostrzeżenie dla nas wszystkich, by zwrócić uwagę na siebie i nasze potrzeby. To, co myślą inni, nie powinno być ważniejsze niż nasze zdrowie i szczęście. Pamiętaj, że najważniejsze jest to, jak czujemy się w swoim życiu, a nie to, co myślą o nas inni. Każdy z nas zasługuje na szczęście i spełnienie, co oczywiście wymaga odwagi, by postawić siebie na pierwszym miejscu.

 

Wszystko może się zmienić, jeśli mamy odwagę i determinację, by to osiągnąć.

Życie należy do nas, a my decydujemy, jak je przeżywamy. Czasami musimy się zatrzymać, wsłuchać w siebie i podjąć kroki, które poprowadzą nas do lepszego, zdrowszego życia.


Dbaj o siebie!


Comments


bottom of page